Przyspieszające wietrzenie skał może pomóc w dekarbonizacji atmosfery

Jest ponury zimowy dzień w kamieniołomie Orrock w Fife we wschodniej Szkocji. Strome, postrzępione klify wznoszą się nad hałaśliwymi maszynami, które mielą niekończący się strumień świeżo wydobytej skały. Tęgi mężczyzna w zabłoconym ubraniu roboczym w stylu HiVIS podnosi garść czarnego pyłu z pobliskiej sterty. Dowiaduję się, że to pył bazaltowy, odpad wtórny z kamieniołomu, który pomimo nieodpowiedniego środowiska jest podstawą jednego z najciekawszych dziś rozwiązań klimatycznych.

Pył bazaltowy jest surowcem do nowej, opartej na naturze technologii usuwania węgla, zwanej ulepszonym wietrzeniem skał (ERW), zaprojektowanej w celu trwałego sekwestracji CO2 w atmosferze. Jest to proces geologiczny, który zachodzi w sposób naturalny od milionów lat, ale obecnie kilka firm go przyspiesza.
„Na całym świecie obserwuje się niesamowity rozwój wzmożonego wietrzenia skał i jego zastosowań w szeregu różnych łańcuchów wartości” – mówi Antti Vihavainen, dyrektor generalny platformy usuwania dwutlenku węgla Puro.earth. Wietrzenie skał pod wpływem sterydów Aby przeciwdziałać szkodliwym skutkom zmian klimatycznych, konieczne jest usunięcie części z miliardów ton CO2, które uwalniamy do atmosfery od dziesięcioleci. Problem z CO2 polega na tym, że utrzymuje się on w atmosferze przez setki lat, zatem nawet gdyby wszystkim krajom udało się dzisiaj zredukować emisję gazów cieplarnianych do zera, planeta nie ostygłaby, a jedynie przestałaby się ocieplać. Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) szacuje, że musimy usuwać dziesięć miliardów ton CO2 rocznie do 2050 r., a następnie 20 miliardów ton rocznie, aby zapobiec niebezpiecznym zmianom klimatycznym.

W tym celu pojawia się cała gama technologii usuwania dwutlenku węgla – od prostej koncepcji uprawy drzew po gigantyczne wentylatory pobierające CO2 bezpośrednio z powietrza – na które liczą naukowcy i politycy, aby usunąć CO2 z atmosfery i uszczelnić ją.