Gwiazdorski dramat dotyczący zmian klimatycznych jest protekcjonalny i przewidywalny.

Na palcach jednej ręki można z łatwością policzyć wielkie dzieła sztuki dotyczące zmian klimatycznych, jeśli chodzi o orangutana, który wkrótce wyginie. Podobnie jak w przypadku wszystkich najpilniejszych problemów naszych czasów, proces przekształcania ponurej rzeczywistości w imponującą sztukę to zbyt wiele alchemii. W ten sposób produkt staje się albo sentymentalny i sensacyjny, albo niestrawny w swojej rozgotowanej mocy. Ekstrapolacje, wysokobudżetowa antologia AppleTV+ o świecie na krawędzi zagłady, osiąga coś zupełnie niezwykłego: jest jednocześnie sentymentalna i kaznodziejska.

Historia zaczyna się w 2037 roku, kiedy Bliski Wschód nękają pożary, a poziom morza zagraża nisko położonym miastom. Rządy próbują dojść do porozumienia w sprawie nowych porozumień klimatycznych (widzimy negocjatorów na COP42 w Tel Awiwie), a kluczem do nich może być geniusz technologii Nick Bilton (Kit Harington; niezbyt dobry dla mojego SEO) i jego firma Alpha. Ich patenty na technologię odsalania dadzą wytchnienie spieczonej Ziemi – ale jakie warunki zostaną postawione przed wypuszczeniem tego lukratywnego wynalazku? Wszystko może być ukryte w metalach i minerałach pod topniejącym lodem Arktyki (w końcu Apple wie dużo o bateriach).

Twórca Extrapolation, Scott Z. Burns, jest najbardziej znany jako scenarzysta filmu Stevena Soderbergha Contagion z 2011 roku, który zyskał nowy rozgłos podczas pandemii Covid-19. W Ekstrapolacjach Burns porusza kwestię kryzysu klimatycznego, który jest nieco łatwiejszy do przewidzenia. Fabuła rozgrywa się na przestrzeni 33 lat, na początku których ludzie mówią na ogół rozsądne rzeczy, takie jak: „Nie ma negocjacji z ogniem, podłogą ani głodem!” Jednak w przypadku współpracy ponadnarodowej serial szybko przeradza się w science fiction w sprawie neutralności węglowej zawodzi człowieka zamordowanego przez mściwego morsa, nie wspominając już o technologii, która natychmiast tłumaczy śpiew wieloryba na doskonały angielski. „Teraz będzie kolejny” – nuci gnomiczny humbak o głosie Meryl Streep – „dopóki nie cofniemy się i nie oddamy tego, co zabraliśmy”.